piątek, 9 sierpnia 2013

X THE BEST DAY OF OUR LIFES

But you rip it from my hands
And you swear it's all gone
And you rip out all I have
Just to say that you've won
Well now you've won
Niewiele pamięta z tamtego wieczoru. Jedynie porozrzucane ubrania wokół łóżka, pachnąca perfumami Bartka kołdra i sam siatkarz leżący obok śpiącej dziewczyny mogły być dowodami rzeczowymi na temat ostatniej nocy. Wierzchem dłoni przecierała oczy, które następnie obrały sobie za punkt zaczepienia twarz zadowolonego Kurka. Gładził jej włosy, żeby później pocałować w usta i szepnąć do ucha spokojnie, żeby nie martwiła się już o nic. Że idzie tylko się przebrać. To był ten poranek. Należał do nich.
Dzień rozpoczął się obiecująco, skończyć się miał jeszcze lepiej. Medal mieli w kieszeni, nie wiedzieli jeszcze jaki. Obie strony miały ochotę na złoto, ale kto w ostateczności je zgarnie?
Mimo wszystko Oliwia była w świetnym humorze. Z uśmiechem weszła pod prysznic, niechętnie zmywając z siebie wrażenia ostatniej nocy. Dzięki Bartkowi i ich rozmowie do późna zrozumiała wiele rzeczy i postanowiła dać im szansę. Nie miała nic do stracenia - mogła jedynie zyskać. Wskoczyła w spódniczkę z wyższym stanem, biały podkoszulek i beżowe baleriny, po czym wyszła z pokoju zamykając go za sobą. Na korytarzu zastała pół reprezentacji USA, rozmawiającej z trenerem Knipem. Cholera, zaklęła pod nosem. Sekundę później uraczyła Alana szerokim uśmiechem, jak gdyby nigdy nic.
- Patrz co straciłeś, debilu. Mówiłem ci, że jest idealna - Lotman z wyrzutem szeptał do Andersona. Ten tylko kiwnął głową, że rozumie. Bo nie mógł wydusić z siebie słowa, stał jak zaczarowany. Każda chwila, w której miał do czynienia z dziewczyną utwierdzała go w przekonaniu, że źle zrobił.
Ale dziewczyna w ogóle się nie przejmowała tym bardziej, że zadzwoniła do niej jej przyjaciółka. Krzycząca do słuchawki, że jest na dole i ma szybko schodzić. Oliwia nie chciała jej się narazić, więc posłusznie zbiegła na parking hotelowy.
- Jula! - rzuciła się dziewczynie na szyję, dusząc ją lekko.
- Boże, będę płakać. Tak dawno się nie widziałyśmy...
- Wiem, mamy trochę czasu, bo później jedziemy na trening i gramy finał.
- Będę mogła jechać z wami? - zapytała z nadzieją, ciągnąc walizkę za przyjaciółką.
- Pogadam z Andreą, na razie idź do recepcji, zostaw bagaż i idziemy na śniadanie. Wszystko mi opowiesz! - Oliwia uśmiechnęła się do przyjaciółki.
Dziewczyny załatwiły wszystkie formalności, a następnie wkroczyły do stołówki. Julia usiadła przy stoliku obok Winiarskiego i Bartmana lekko speszona i czym prędzej zajęła się płatkami, w czasie, gdy Oliwia rozmawiała z trenerami.
- Kto to? - Zbyszek szepnął do Michała, który nie mógł oderwać wzroku od polskiej piękności. Wydawała mu się taka delikatna, radosna i sympatyczna. Kobieta wreszcie to zauważyła i uśmiechnęła się pod nosem. Odetchnęła z ulgą, kiedy Oliwia wróciła rozanielona do stolika z kawą i jogurtem. I Bartkiem Kurkiem.
- Chyba oficjalnie mogę cię przedstawić, bo Anastasi się zgodził żeby cię z nami zabrać. Ledwo! - wycelowała palcem w Bielewską, po czym obróciła się do siatkarzy - Poznajcie moją przyjaciółkę Julię. Julia, kadra, kadra, Julia.
Dziewczyna uścisnęła dłoń każdemu z osobna, przy czym Winiarski lekko ociągał się z wypuszczeniem jej z rąk. Julia roześmiała się, zaczerwieniona siadając na miejscu. Michał przybrał postawę koguta i bardzo chciał zaimponować nowo poznanej dziewczynie. Nie wiedział jednak o tym, że był jej idolem od dłuższego czasu.
- Wisisz mi czekoladę za to wszystko - szepnęła Kaczmarczyk do przyjaciółki. Ta puściła jej oko.
- Nowa rusałka dołącza do teamu? - Zbyszek poruszał brwiami - Podoba mi się to.
- Zibi, Lukas, Bartos! - Gardini zawołał chłopaków do siebie, na co Kurek zareagował głośnym westchnięciem. Cmoknął Oliwię w policzek i wstał, podążając za kolegami.
Julia niepoinformowana o zbliżeniu gracza z dziewczyną poczuła się zignorowana, więc skrzyżowała ręce na piersi z zacięta miną.
- Później ci wyjaśnię, muszę skoczyć do Oskiego. Winiar, zajmij się moją przyjaciółką, ok?
- Nie ma problemu, żadnego - siatkarz uśmiechnął się do dziewczyny i przysiadł się do stolika - W sumie zacznę może tak prosto z mostu, ale opowiesz mi coś o sobie?
Rozmowa, która na początku się nie kleiła, po dłuższym czasie nabierała rumieńców. Oboje czuli się swobodnie w swoim towarzystwie, o czym mogło świadczyć wspólne siedzenie w autobusie. Na treningu jednak nie było tak dobrze, bo zawodnicy prawie w ogóle nie schodzili z boiska, ale za to Oliwia mogła spokojnie porozmawiać z Julią.
- Dużo się tutaj wydarzyło - zaczęła tajemniczo.
- To znaczy?
- Dorosłam, czuję, że wrócę zupełnie inna do Polski. Przed wyjazdem dopiero co obiecałam Łasce, że o nim nie zapomnę, a teraz... Już nic dla mnie nie znaczy - westchnęła statystyczka.
- Jeśli dobrze ci z Bartkiem i jesteś szczęśliwa, to nie myśl o innych. Widać, że on cię kocha. Nie trać czasu na kogoś, kto już raz zawalił.
- Tak myślisz? - zagryzła wargę - Podoba mi się to, jak teraz żyję. Nareszcie robię to co lubię z ludźmi, których uwielbiam. Jeszcze dzisiaj gramy najważniejszy mecz. To jedyna dobra okazja, żeby pokazać Mattowi, gdzie jest jego miejsce.
- Zobaczysz, skopiemy ich. Wierzę w to, mamy dobrą formę! - Julia uśmiechnęła się szeroko.
- A skąd ty o tym wiesz? - Oliwia zapytała podejrzliwie.
- Myślisz, że co robiłam, kiedy padał deszcz? Raczej, że oglądałam mecze...
- Ale jest taki jeden, który przyciągnął twoją uwagę, nie? - Oliwia kiwnęła głową w stronę Michała.
- Przyciągnął ją już jakiś czas temu, przecież wiesz. A teraz po prostu korzystam, że wreszcie mogę go poznać - wzruszyła ramionami Julia, niby jakby jej to nie obchodziło, a w środku ściskało ją w żołądku, bo była zachwycona siatkarzem - Dobra, chyba się zakochałam.
- Wiedziałam! Wystarczyło jedno spotkanie! - klasnęła w dłonie Oliwia - Już widzę was w ładnym domu, z tarasem, zachód słońca, wino i te sprawy.
- Przestań, działasz mi na wyobraźnię - trzepnęła lekko przyjaciółkę w ramię ze śmiechem, chociaż w głębi serca właśnie na to czekała. To byłby idealnie spędzony czas - z mężczyzną u boku.
- Wchodzimy zaraz na halę - Anastasi krzyknął do chłopaków i zwrócił się do Oliwii - Możesz już wejść, zobacz, czy Julia dotarła.
- Dziękuję, trenerze - dziewczyna uśmiechnęła się do mężczyzny i pchnęła drzwi prowadzące do areny.
Musiała minąć Amerykanów, żeby dotrzeć do miejsca, w którym siedziała przyjaciółka. Zobaczyła Andersona, który w skupieniu siedział z głową spuszczoną do dołu.
- I jak ci się podoba? - zapytała Julię.
- Cholera, tu jest pięknie. Kocham cię, wiesz o tym? - ucałowała przyjaciółkę w policzek, rozglądając się z iskrami w oczach po hali.
- Masz zedrzeć gardło, jasne? Ja już muszę iść, wezmę coś na uspokojenie, bo zaraz mnie od środka rozpierdoli...
- Spokojnie, bądź dobrej myśli. Powodzenia!
I wróciła do stolika statystyków. Kibice bułgarscy postanowili zaszczycić ich swoją obecnością nawet dzisiaj, ale nie potrafili zagłuszyć Polaków. Nic dziwnego, nas nie da się przebić. Przed samym początkowym gwizdkiem Kurek podbiegł dyskretnie do Oliwii i pocałował ją, żeby się nie martwiła. I rzeczywiście tak się stało, bo z każdą kolejną wygraną akcją dziewczyna była mniej nerwowa. Najgorzej jest przed meczem - nigdy nie wiadomo, w jakiej dyspozycji jest przeciwnik, jaką ma taktykę. Teraz to wszystko się wyjaśniło - wygrany pierwszy set!
W drugim Amerykanie przycisnęli, co pociągnęło za sobą zdarty z nerwów lakier do paznokci i kilka siwych włosów na głowie. Z tych emocji Oliwia nie potrafiła nawet dopingować kolegów, podpowiedzieć czegoś - nie ważne jak wygrali tego drugiego seta, ważne, że wygrali.
Trzeci był już zupełnie pod dyktando Polaków. Oni prowadzili grę, oni robili z piłką co chcieli. Amerykanie stojący w kwadracie (z Andersonem na czele) bili im brawo. Byli coraz bliżej zwycięstwa. Jeszcze tylko zagrywka Stanleya, jeszcze tylko jeden punkt!
Przestrzelił! Oliwia rzuciła się bratu i Mieszkowi w ramiona, po czym wspólnie wybiegli na boisko. W euforii skakali po nim jak małe dzieci, które dostały ulubioną zabawkę pod choinkę. Ale to nie były święta, to był finał Ligi Światowej. Wygrali złoto, na przekór całej krytyce i niedowiarkom. Są mistrzami świata!
Winiarski wylądował w ramionach Julii, która lekko zaskoczona, ale cała czerwona od krzyku i radości tuliła go za szyję. Oliwia dopadła Bartka i nie mogąc wydusić z siebie słowa pozwoliła mu się podnieść i okręcić wokół osi.
- Kubiak, mordeczko moja! - statystyczka wycałowała spocone policzki przyjmującego.
- Mówiłem, że wygramy? Mówiłem, kurwa?
Dziewczyna usiadła na krzesełku trenera, który skakał razem z chłopakami pod siatką i przymknęła oczy. Mogła uznać ten dzień za jeden z piękniejszych w jej życiu.
- Gratuluję - niski głos zmusił ją do otwarcia powiek, czego nie chciała robić. Była pewna, że to Matthew.
- Dziękuję.
- Zobaczymy się w Kazaniu? - zapytał z nutką nadziei w głosie.
- Kto wie... Zobaczymy - posłała mu wymuszony uśmiech, po czym wyminęła go zwinnie, lądując w ramionach Kurka.
Dla niej liczyło się to co jest tu i teraz. Była szczęśliwa, mając mężczyznę takiego jak Bartek obok siebie. To samo chyba czuła Julia, z tym, że wybrała Winiarskiego. I to był chyba najlepszy wybór jej życia.
***
Króciutki, ale bardzo chciałam już zakończyć LŚ i móc iść dalej - nie, to nie jest koniec :) Mam już pewną koncepcję na dalej, ale zobaczymy jak będzie. Niestety teraz piszę tylko i wyłącznie po nocach i tak będzie też w roku szkolnym, więc proszę o wyrozumiałość.
P.S. Jula, podoba się? Wiem, że ten wieczór na tarasie z Winiarem byłby idealny.
Pozdrawiam.

1 komentarz:

  1. Czy mi się podoba to mało powiedziane, jest jeszcze lepszy niż sobie wyobrażałam. HAHAAH A TEN WIECZÓR BYŁBY IDEALNY NAWET BARDZO :):*

    OdpowiedzUsuń