poniedziałek, 5 sierpnia 2013

IX CLEANING

Kolejny przystanek wielkiej Ligi Światowej określono tytułem "Bułgarzy", co mówiło samo za siebie. Gramy u nich, będą ich kibice, ich hala. Na pewno trzeba będzie nastawić się na szalejącego Sokolova i Aleksieva. Na pierwszy rzut oka mają przewagę, ale cóż tu mówić o jakiejkolwiek przewadze, gdy ma się drużynę na takim poziomie, jak reprezentacja Polski? Statystycy mieli nadzieję, że rozgryźli taktykę gospodarzy, a Andrea wierzył w chłopaków.
Ale żeby temu przedwczesnemu entuzjazmowi dać kres, trener już od wczorajszego dnia dał w kość chłopakom. Z resztą nie tylko im, bo sztab nie miał lżej - fizjoterapeuci jak zwykle mieli pełne ręce roboty z obolałymi ciałami siatkarzy, więc Olek nawet nie zamykał drzwi od pokoju, a gracze czekali na swoją kolej na korytarzu.
Zamknięte drzwi w pokoju numer 32 świadczyły o współpracy dwóch żywiołów. Oskar z Oliwią pracowali razem w jednym pokoju, łącząc statystyki i obliczając średnie, kątem oka oglądając mecze przeciwników. Totalne zboczenie zawodowe można by rzec.
Oskar dostrzegł pozytywy pracowania z siostrą. Ona rozumiała go i znała przecież jak nikt inny, dodatkowo była pracowita i wytrwała. Dużo bardziej niż on, gdyż pomimo pochłoniętych w mgnieniu oka trzech tigerów leżał na łóżku i ledwo co widział ekran komputera spod ciężkich powiek.
A była dopiero w pół do pierwszej.
Oliwia zupełnie przeciwnie - wspomogła się tylko i wyłącznie saszetką kawy błyskawicznej zwiniętą z kolacji. Odetchnęła ciężko, zamykając laptopa i spojrzała z politowaniem na brata.
- Wyglądasz jak wrak człowieka.
- A ty jak zombie - odparował Oskar sennym głosem.
- Ty jeszcze gorzej, jak najbardziej leniwy i zmęczony życiem leniwiec w całej puszczy amazońskiej - dziewczyna sama nie wiedziała co mówi, plątając się w poszukiwaniach najgorszego wyzwiska.
- Co ty pieprzysz w ogóle? - Kaczmarczyk roześmiał się głośno, wstając z łóżka siostry - Rano zaniosę statystyki Andrei, teraz już mi się nie chce.
- Bo jesteś leniwcem, powiedziałam ci dopiero - wystawiła język bratu, chwytając laptopa pod pachę - Idź już, ja mu zaniosę.
- Ale potem od razu umyj ząbki, paciorek i spać, jasne?
- Tak jest, panie poruczniku.
I w sumie nie do końca wyszło tak jak obiecała bratu. Anastasi podziękował serdecznie i powiedział, że taka współpracownica jest skarbem w tej drużynie. Ucieszona Oliwia wróciła do pokoju nie patrząc nawet w lustro, gdyż to mogłoby skutkować załamaniem nerwowym (włosy pokręciły się i bardziej przypominały fryzurę Mowgliego z Księgi Dżungli, podkrążone oczy i rozmazany ze śmiechu tusz również nie były zbytnio atrakcyjne) i skierowała się pod prysznic. Ciepłe strużki wody relaksowały jej ciało i pozwoliły odpocząć po ciężkim fizycznie, jak i psychicznie dniu. Znosiła wszystko - śniadanie z Andersonem, który nie patrzył na nią już tak wrogo, zepsucie się autobusu w drodze na trening, a nawet to, że laptopa szlag trafił i zamiast posłusznie działać, wolał resetować się dwa razy pod rząd. Żeby się trochę odstresować postanowiła wrócić choć na chwilę do swojej starej (a w sumie wciąż aktualnej) miłości - siatkówki - i poodbijała trochę z Igłą. Ku jego ogromnej radości obiecała mu, że pomyśli o powrocie do tego sportu. Zmęczona związała włosy w koczka i ubrała szeroką koszulkę Jastrzębskiego Węgla i udała się na balkon, po drodze zbierając utęsknione papierosy. Nocna Sofia była nawet do zniesienia, szczególnie kiedy tyle aut jeździło po ulicach i oświetlały swoimi lampami ściany budynków. Temperatura nie była już tak wysoka, powietrze przerzedzał chłodny wiatr. Jedyne co mogło przeszkadzać w tym cichym, romantycznym wieczorze sam na sam była głośna muzyka pokój dalej.
Świętujący wygrany męcz Amerykanie byli bardzo nieprzyzwoicie głośni. Co tym bardziej wprawiło w zdumienie dziewczynę, bo co na to trener? Strzepała popiół z końcówki papierosa, gdy na balkon obok wyszedł Lotman. Nieco wstawiony.
- I wanna scream, and shout and let it all out! - wyginał się w rytm popowej piosenki co zapewne miało być tańcem, a gdy dostrzegł siedzącą po ciemku dziewczynę, trochę zluzował i ucichł. Zawisł na barierce z butelką w dłoni.
- Ty jesteś Oliwia, tak?
- Mhm - mruknęła dziewczyna, wypuszczając dym w stronę mężczyzny - Matthew już mnie obgadał?
- No coś tam wspomniał... - wybełkotał zmieszany i wyciągnął dłoń w stronę dziewczyny - Paul, ten mądrzejszy w tej przyjaźni.
- Oliwia - uścisnęła rękę, mierząc wzrokiem przyjmującego - Miło, że pamięta moje imię.
- Trudno byłoby zapomnieć... - Lotman uśmiechnął się pod nosem, ale dziewczyna nie odwzajemniła tego. Nie śmieszyło jej nic związanego z tym tematem, ale nie można się temu dziwić.
- Jak impreza? - zmieniła temat Liwia, zrzucając niedopałek za balkon.
- W porządku, możesz wpaść jeśli chcesz.
- Raczej nie skorzystam, ale dzięki - odparła bez emocji, wyprostowała się i skierowała w stronę drzwi - Przepraszam, ale chyba już pójdę spać, bawcie się dalej.
- Jasne, rozumiem - zawiedziony Paul kiwnął głową - Co do Matta, to już zdążyłem go opierdolić. I to nie twoja wina, że zachował się jak szczeniak. W przeszłości ktoś zrobił mu to samo i...
- Paul - Oliwia skrzyżowała ręce na piersiach - Nie tłumacz się za niego, nie ma potrzeby.
Smutek bijący od dziewczyny aż zmroził Amerykanina. Zaczął myśleć trochę trzeźwiej.Teraz tym bardziej miał ochotę uderzyć Andersona. Nie mieściło mu się to w głowie, że skrzywdził tą kobietę.
- Wstyd mi za niego i tyle - podrapał się po głowie - Okej, nie zatrzymuję cię, dobranoc. Postaramy się być ciszej.
- Dzięki, miło było poznać - uśmiechnęła się wymuszenie i odprowadziła wzrokiem sylwetkę siatkarza.
O czym do cholery mówił Lotman? Co w przeszłości przeżył Anderson? Gdy gracz wchodził do środka, ta krzyknęła za nim:
- Paul! - mężczyzna odwrócił się - Powiesz mi co się stało Mattowi?
- Innym razem, okej?
Dziewczyna pokiwała głową i wróciła do pokoju. Upragnione, miękkie łóżko czekało na nią i przyjęło ją z otwartymi rękami. Całe szczęście, że była zmęczona, bo czuła, że musi dowiedzieć się czegoś więcej na temat Metju. Inaczej nie da jej to spokoju.

- Oliwia? Jezus, ty jeszcze śpisz?! - Bartek wpadł do pokoju, gdzie zastał dziewczynę zakopaną w morzu pościeli.
- Która godzina? - przetarła oczy, biorąc telefon do ręki. Dziewiąta! - Kurwa mać, nie zdążę!
- Spoko, to tylko śniadanie. Ubieraj się, poczekam na ciebie - siatkarz puścił jej oko, siadając na skraju łóżka.
- Bartuś, pomocy - ekstremalnie szybko kobieta dobiegła do szafy, wyciągając z niej dwie bluzki. Nawet nie zauważyła, że chłopak uśmiechnął się szeroko na to, jak go nazywała - Tą czy tą?
- Tą różową, ma większy dekolt. Dobra, żartowałem! Ładnie ci w niej było, jak pierwszy raz cię zobaczyłem.
Dziewczyna spojrzała na Bartka, który cholernie zdziwił ją tą opinią. I jednocześnie zapunktował tym. Niewiele się zastanawiając zdjęła bluzkę od piżamy i ubrała tą, którą wybrał Kurek. W mgnieniu oka założyła też spodenki i zawiązała buty sportowe.
Kuraś wstał i podszedł do drzwi. Oparł się o drewno, myśląc intensywnie. Zacisnął pięści, bo czuł, że teraz jest ten moment, że musi coś zrobić z tą relacją między nimi. Problem był tylko z początkiem.
- Ugryzłbym się w język, ale dłużej nie wytrzymam. Oliwia?
- No? - uniosła głowę z uśmiechem.
- Ej, wszyscy zbiórka na dole! - głos, który przypominał głos Olka Recydywisty urwał Bartkowi cały wątek. Zrezygnowany gracz miał ochotę rzucić (się na Oliwię) wszystko w cholerę i zapomnieć o całym świecie.
- Wyglądasz jeszcze lepiej, niż się mogłem spodziewać.
- Bez twojej pomocy nie udałoby mi się! - dziewczyna musnęła wargami nieco szorstki policzek przyjmującego i z uśmiechem wypchnęła Bartka za drzwi - Chodź, bo nas wołają.
Gdyby nie to, że chłopak jest najlepszym polskim siatkarzem, to mógłby zostać aktorem. Nawet teraz, kiedy rozrywało mu się serce, potrafił tak od niechcenia zarzucić ramię na barki dziewczyny i przytulić ją mocno. Po "przyjacielsku".
Rozdzielili się w stołówce, mimo wielkiej niechęci chłopaka. Oliwia zrobiła sobie płatki z mlekiem i czekała na kawę z ekspresu, szukając wolnego stolika lub towarzystwa, do którego może się dosiąść. Spostrzegła machającego do niej Igłę i Kubiaka, który siedział obok i pił kakao.
- Rusałeczka nasza! - Michał wyprostował się i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Umówiliście się razem z Bartmanem? Weź daj sobie siana, Dziku.
- Spoko spoko, dawno miał kontakt z kobietą, ba! Dawno jakąkolwiek widział... - Oliwia prawie zakrztusiła się mlekiem po tym docinku Igły.
- A tyś Iwonę widział! Nawet nie chcę myśleć co będzie, jak wreszcie się spotkacie, oby Seba nic nie słyszał.
- Jedziemy kulturalnie do Wałbrzycha, jakbyś chciał wiedzieć - Igła wyjaśnił spokojnie koledze, zwracając się do Oliwii - A ty młoda szykuj się na sezon w Asseco Resovii.
- A kto ze mną, przepraszam bardzo, konsultował cokolwiek? - zapytała, pochylając się z kubkiem kawy nad stolikiem - Może ja mam inne plany?
- No właśnie, może ona chce do Jastrzębia? - Michał uśmiechnął się szeroko.
- Nie nie nie, ja ją widzę u nas na Podpromiu - pokręcił głową Krzysiek - A teraz tak serio mówiąc, to masz jakieś plany na sezon klubowy?
- W sumie nie wiem, nieoficjalnie rozmawiałam już z pewnym klubem, ale w związku z ostatnimi wydarzeniami ich propozycja się ode mnie oddaliła - dziewczyna spojrzała na Kubiaka - Mówiłeś mu?
Zawodnik z Wałcza pokręcił głową z poważną miną.
- O czym? - Igła zmarszczył brwi.
- O moim hm... Złym ulokowaniu uczuć względem pana Andersona.
- Że co? - Ignaczak roześmiał się - Mówcie mi wszystko, szybko!
- Ale co tu jest do gadania, stary. Skurwiel wykorzystał Liwię i już - prychnął zirytowany Kubiak, patrząc na dziewczynę uważnie.
- Czy ja wiem czy skurwiel, może miał w tym jakiś cel... - statystyk zamyśliła się, opierając dłonie o nadgarstki - Lotman mi mówił, że mści się za coś z przeszłości.
- Kurwa, ale to nie zmienia faktu, że zachował się jak dupek! A ty go będziesz po tym bronić? Syndrom ofiary ci się włącza?! - wybuchnął przyjmujący.
- Wyluzuj, ej. Cała stołówka nas słyszy - Ignaczak klepnął kolegę w plecy - Nie wiem wszystkiego w tej sprawie, ale na moje oko nie zrobiłby tego tak po prostu.
- No właśnie, nie wiesz wszystkiego! - obruszył się Michał.
- A ty wiesz? - syknęła Oliwia w stronę siatkarza - Uspokój się, bo denerwujesz się bardziej niż ja.
- Dobrze, że Bartek nie wie, bo wtedy dopiero by się działo - Krzysiek uśmiechnął się w stronę Kurka zajętego rozmową z Nowakowskim, wstając powoli od stolika - Najlepszą odpowiedzią na to wszystko będzie złoto, co nie Misiu?
- A jak! - wyszczerzył się od ucha do ucha Kubiak.
- Kocham was, naprawdę. Ale na razie nikomu ani słówka, jasne? - Oliwia ostrzegła chłopaków krótkim spojrzeniem, a gdy ci się zgodzili, wyszli z całą drużyną ze stołówki.

- Wiecie, że dzisiaj mamy ważny dzień i nie będę tego powtarzał po raz setny. Walczymy o najwyższy cel. Nie mamy dziewiętnastu lat, to nie są finały młodzików, nie gramy o czapkę śliwek. Wierzę w was, a wy uwierzcie w waszą moc i umiejętności. Pozwólcie robić waszym ciałom to, co trenowaliśmy tak długo - wszyscy stali w kółku słuchając uważnie przedmeczowej mowy Anastasiego, ze skupieniem obserwując trenera - Chłopcy i nie tylko, mam nadzieję, że wrócimy do tej szatni jako zwycięzcy. C'mon, all together!
Wznieśli drużynowy okrzyk, po czym wyszli na boisko z determinacją w sercach. Pierwszy, drugi, trzeci set. Są w finale, mają medal! Oliwia nawet nie wie kiedy, ale zdjęła słuchawkę z ucha, przeskoczyła jak w amoku przez stolik statystyków i bandy reklamowe, biegnąc prosto w ramiona najpierw Zbyszka, później Pawła Zagumnego, żeby na końcu wycałować każdego z osobna. Niestety, jak najszybciej musieli zniknąć w szatni, bo kibicom niezbyt podobał się wynik, przez co postanowili "nagrodzić" polską drużynę butelkami, zapalniczkami i gwizdami. Kultura w Bułgarii pozostawia wiele do życzenia, ale nikt z reprezentacji się tym nie przejmował. W końcu to oni byli w finale Ligi Światowej, tak?
- Czy to jest ta drużyna, która wygrała? WYGRAŁA? - szalony Ignaczak biegał wśród kolegów z kamerą i machał koszulką.
Wszyscy w szampańskich nastrojach wpakowali się do busa, niemniej zadowoleni wparowali do hotelu i równie zmęczeni padli na łóżka jak trupy. Jedyny Bartek, który nie mógł dopaść Oliwii i normalnie z nią porozmawiać nie wiedział, czy iść teraz do niej. Wiedział o wszystkim, o tym, co zrobił jej Matt. Kubiak powiedział mu o tym, żeby tym bardziej pobudzić go przed meczem z USA. I zadziałało, bo miał ochotę rozpieprzyć ich pokój na drobne kawałki.
Zacisnął pięści i wyszedł z pokoju, gdy na korytarzu zauważył Oliwię, rozmawiającą z Andersonem. Przed jej pokojem.
- Idź stąd.
- To był impuls, rozumiesz? Nie wiem co mną kierowało wtedy, nie myślałem racjonalnie. Uwierz mi, proszę! - trzymał jej dłoń, gdy ta oparta o drzwi swojego pokoju wyglądała, jakby w ogóle mu nie wierzyła.
- Posłuchaj, może nie psuj mi tego dnia i pogratuluj wygranej, co?
- Gratuluję - wyszeptał i pogładził jej policzek wierzchem palców.
- A teraz wracaj do pokoju i nie pokazuj mi się na oczy, to nie jest ten moment, w którym ci wybaczę.
- Paul miał z tobą porozmawiać.
- Powiedzmy, że rozmawiał, ale to niczego nie zmieniło, Matt. Odejdź.
Anderson westchnął głęboko i powoli wypuścił jej dłoń ze swoich rąk. Ze spuszczoną głową wycofywał się w stronę skrzydła Amerykanów.
- Żałuję tego i będę tego żałował jeszcze długo.
Dziewczyna spuściła głowę, a gracz wrócił do apartamentu. Wtedy postanowił wkroczyć Bartek. W szybkim tempie znalazł się obok niej, po czym otworzył drzwi i skierował ją do środka.
- Oliwka, wiem o wszystkim - szepnął, przyciągając ją do siebie - i nie zostawię cię samej.
- Nikt z was mnie tu nie zostawi, prawda? - wydusiła z siebie, pomiędzy głośnym zanoszeniem się od płaczu.
- W życiu.
- Ale ja sama muszę sobie z tym poradzić. Chcę cię przeprosić.
- Za co? - zdziwił się Kurek, sadzając ją sobie na kolanach.
- Że nie potrafiłam zobaczyć, że mnie kochasz. Że robisz dla mnie wszystko, że zawsze jesteś obok. Nawet teraz, kiedy ledwo co spałam z...
- Cicho, nic już nie mów - oparł jej głowę o swój bark, gładząc ją po plecach - Wystarczy mi, jak po prostu będziesz obok, tak jak do tej pory.
- Nie było mnie zawsze - zaparła się dziewczyna ochrypłym głosem.
- A będziesz?
- Teraz, zaraz, jutro, pojutrze, za tydzień, albo czekaj, bo w Warszawie chyba z Oskarem jeszcze mieszkam także...
- Wariatko, to było pytanie retoryczne.
Bartek ujął głowę dziewczyny w dłonie i pocałował ją, wreszcie. Czuł się jak nigdy jeszcze w życiu, gdy trzymał swój przyszły cały świat na kolanach. A dziewczyna wiedziała, że jest bezpieczna.

***
I KIEROWCA WSTAŁ I ZACZĄŁ KLASKAĆ :D Dodaję kolejny teraz, gdyż później zaczynam próby i wyjeżdżam za granicę. A potem szkoła, także no. Pisany trochę po nocy, trochę pod wpływem, ale nie jest źle chyba, prawda?
Pozdrawiam.

5 komentarzy:

  1. Te z nocy i pod wpływem są najlepsze! :D ja się bardzo cieszę, Bartkowi należy się trochę szczęścia (no, Oliwii też).

    OdpowiedzUsuń
  2. Lepszy swój niż obcy, więc jakoś mniej wysiłku kosztuje mnie pogodzenie się z tym, że Liwka wreszcie zobaczyła w Bartku mężczyznę (ciężka sprawa) i dobrze by było żeby byli szczęśliwi. należy im się!

    OdpowiedzUsuń
  3. jest cudownie :* a Kurek w końcu się odważył pocałować Oliwkę ;d szkoda,że nie wkroczył jak Anderson z nią gadał przez pokojem ;d pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam na moje dwa blogi: http://senna-rzeczywistosc.blogspot.com/ oraz: http://w-pulapce-uczuc.blogspot.com :) proszę o szczere opinie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pod wpływem ? Nie widać ;) Ja im kibicuję. A i Nominuje tego Bloga do The Versatile Blogger. Więcej informacji na http://senna-rzeczywistosc.blogspot.com/ W zakładce The Versatile Blogger

    OdpowiedzUsuń